niedziela, 7 sierpnia 2011

Sposób na bazę z VIRTUALa



Jaka tępa jest baza pod cienie do powiek z Virtuala, każda z Was wie. Jednak, ponieważ jednocześnie ta sama baza to same wspaniałości, a większość cieni trzyma niczym SuperGlue, męczymy się wygrzebując ją z pudełeczka i próbując równo rozsmarować na powiece. Niedawno, zupełnym przypadkiem, odkryłam, co zrobić, by rozmarowywało się lepiej (dobre hasło reklamowe;-)). Rozwiązanie mojego problemu okazało się banalnie proste. Dzielę się nim z Wami, choć pewnie większość stuknie się w głowę i rzuci w stronę monitora zdanie "Ameryki nie odkryłaś..." Może jednak komuś się ta informacja przyda. Otóż, zaczęło mi się o wiele lepiej pracować z bazą z Virtuala, odkąd... zaczęłam smarować powieki kremem pod oczy. Najzwyklejszym - jak widzicie na załączonym obrazku. O samym kremie więcej napiszę za jakiś czas, choć już dziś pietruszkowy krem pod oczy z Ziaji serdecznie Wam polecam. Przed wykonaniem makijażu nakładam odrobinkę kremu pod oczy i na powieki i kilkanaście minut czekam. Dopiero potem rozmarowuję bazę, która równomiernie rozkłada mi się na powiece, zakrywa więcej żyłek i innych przebarwień, a przede wszystkim nie tworzą się z niej takie zbite grudki, jak było wcześniej.

Jeśli nie próbowałyście tego sposobu, polecam. Jeśli próbowałyście i baza nadal jest oporna, trzeba szukać dalej...




wtorek, 2 sierpnia 2011

BEBEAUTY - U mnie 3 sierpnia jest dziś

Jak wiele z Was wie, od jutra w Biedronkach pojawi się sporo interesujących kosmetyków w jeszcze bardziej interesujących cenach. Jeśli jednak znacie biedronkowe obyczaje wiecie też, że czasem jest tak, że produkty z promocyjnych gazetek pojawiają się wcześniej. I właśnie dziś, w mojej Biedronce można było kupić właściwie wszystko z urodowej gazetki. Na zdjęciu widzicie, na co się zdecydowałam. Obszerne recenzje produktów zamieszczę za jakiś czas (jak już zapewne zdążyłyście zauważyć, mój blog nie jest z gatunku tych uaktualnianych codziennie), ale już dziś mogę powiedzieć, że balsam pachnie wiejską łąką, jaką pamiętam z wakacji u babci, a borówkowy peeling... przypomina mi zapach gumy Hubba Bubba (nie wiem, jaki smak, ale pachnie obłędnie).


Cena: Balsam regenerujący - 6,99 zł, peeling borówkowy do ciała - 7,99 zł

środa, 27 lipca 2011

BASIC Travel Color - Matt Top Coat

Przyzwyczaiłam się już do myśli, że w moim mieście nie ma szans na limitowanki z Basica. W ogóle powinnam się cieszyć, że nie tak dawno na nowo otworzyli Schleckera... Tym większe było moje zaskoczenie, gdy wczoraj po wejściu do sklepu, moim oczom ukazał się stand z limitką (w szafie Basic) To nic, osobno stała też ta druga limitka - z brokatowymi lakierami, sztucznymi rzęsami, błyszczykami i tuszami do rzęs. Ponieważ stuknęła mi niedawno trzydziestka, a co za tym idzie brokat już nie za bardzo mnie kręci, podotykałam sobie kolekcji podróżniczej - "Travel color" - paskowy puder chyba brązujący, trzy kolory lakierów do paznokci (róż, morska zieleń i... sraczka) i jakieś pierdółki. No i najważniejsze - matujący lakier do paznokci, czyli mój nabytek, o którym chciałam Wam troszkę napisać. Nie miałam dotąd takiego cuda i uznałam, że za 5,99 zł (za 9ml mlecznej zawiesiny) warto poddać się eksperymentom. Troszkę trwało, zanim wydobyłam go z plastikowego standu, skubany nie chciał się wyrwać, ale ostatecznie wylądował w koszyku.

Photobucket

Po przyjściu do domu, od razu musiałam go wypróbować nie zważając na fakt, że na paznokciach miałam dwie warstwy lakieru Bell Glam Wear plus kryształowy Top coat z Oriflame. Mówiąc krótko, lakier działa. Ma pędzelek, którym maluje mi się idealnie - nie za szeroki, nie za wąski. Jestem zaskoczona, jak szybko lakier wysechł - kiedy skończyłam malować paznokcie jednej ręki, delikatnie dotknęłam pierwszego pomalowanego paznokcia, który był całkowicie suchy, a cały potrójny blask diabli wzięli... Został całkowicie zmatowiony. Tradycyjnie, jak to u mnie, zdjęciom daleko do ideału, ale można zauważyć efekt, jaki powstał na paznokciu. Mogłam oczywiście dla porównania sfotografować dłoń przed pomalowaniem, ale pomyślałam o tym, jak już było po wszystkim. Maybe next time...

Photobucket

Nie wiem, jaki wpływ ma na to fakt, że matującym Top coatem pokryłam nabłyszczający Top coat (do takich czynów naprawdę potrzeba fantazji;-)), ale jak się paznokciem pokręci, widać gdzieniegdzie cienkie, błyszczące smużki. Ja wychodzę z założenia, że moje paznokcie nie idą na wystawę, ani do portfolio manikiurzystki, więc jeśli jakieś niedociągnięcie nie jest widoczne na pierwszy i drugi rzut oka, nie przeszkadza mi. Póki co, jestem zachwycona także trwałością lakieru - pomalowałam nim paznokcie wczoraj, same paznokcie jeszcze dzień wcześniej, a na chwilę obecną nie ma żadnego odprysku. Szczerze polecam tym z Was, które lubią czasem taki efekt matu na paznokciach - sama zastanawiam się jeszcze nad zielonym lakierem z tej limitki, bo różowy bardzo przypomina mi w butelce lakier z Bell Glam Wear, który mam na tych zdjęciach (nr:409)

Photobucket

Tak, wiem, niektóre skórki mam w potwornym stanie...

Photobucket

Mat z fleszem

PS: Z limitkami Basic jest jeszcze gorzej niż z Essence, bo tam istnieje przynajmniej coś na kształt iluzji zapowiedzi, choć i tak póki limitka nie pojawi się w sklepie, niczego nie można być pewnym. Jeśli chodzi o Basic, trudno o jakiekolwiek informacje w internecie, trzeba nawiedzać regularnie Schleckera. Ale jak udowadnia mi mój ostatni zakup, warto.

czwartek, 21 lipca 2011

SLEEK CURACAO - nie tylko na oko


Wciąż ubolewam nad tym, że moim aparatem nie mogę sfotografować efektów moich makijażowych eksperymentów z cieniami z paletki SLEEKa CURACAO w roli głównej (ściślej mówiąc - sfotografować mogę, ale zdjęcia nie oddają rzeczywistości), a jestem nimi coraz bardziej oczarowana. Natomiast przed chwilą oniemiałam, gdy zobaczyłam, co z tymi cieniami wyczynia MissChievous. I wcale nie chodzi o oczy... Jak się okazuje cienie z tej paletki można również zastosować na policzki i... usta. Nie wytrzymałam i musiałam się z Wami tym filmikiem podzielić... Dla mnie bomba!

BELL Fashion colour 327

Oficjalnie, zaczynam marzyć o aparacie, który będzie oddawał rzeczywiste kolory moich kosmetyków. Chciałam Wam pokazać idealny na lato kolor lakieru Bell z serii Fashion colour (nr 327), tymczasem oprócz zdjęć, muszę co nieco dopowiedzieć, bo tradycyjnie mój Cyfrozaur zeżarł trochę kolorów oraz pomarańczowo złote drobinki, które w lakierze są zatopione. Musicie wierzyć mi na słowo, że na słońcu pięknie się mienią.

Photobucket

Mój nastrój nieco poprawia fakt, że także na stronie Bell kolor lakieru odbiega od rzeczywistości. Jest bardziej różowy niż naprawdę. Byłby bliższy prawdy, gdyby wymieszać go z 323. Jaki to kolor w rzeczywistości? Określiłabym go jako skrzyżowanie koralowej czerwieni z malinowym różem. Od dnia i nastroju zależy, czy wydaje mi się bardziej czerwony czy różowy, ale drobinki na sto procent są pomarańczowo-złote. Kiedy wyszłam z pomalowanymi tym lakierem paznokciami z psem w słoneczny dzień, kilka minut stałam i gapiłam się z zachwytem na efekt, jaki dawał (Kobieto, puchu marny!). Jeszcze lepiej niż na moich bladych, kostropatych pałkach będzie się na pewno prezentował na tle opalonej skóry.

Photobucket

Bell twierdzi, że pełne krycie daje jedna warstwa. Nie w przypadku tego koloru. Pierwsza warstwa pokryła moje paznokcie półprzezroczystą taflą z drobinkami, ale mnie to nie przeszkadza. Wolę dopracować paznokieć dwoma, a nawet trzema warstwami niż stworzyć jedną z połowy zawartości butelki. 327 nawet po pokryciu paznokcia trzema warstwami pod światło i pod rożnymi dziwacznymi kątami odsłania białe końcówki paznokcia, ale i to dla mnie nie stanowi problemu. Co do ekstremalnej trwałości - hmm... Mnie generalnie lakiery odpryskują szybko, więc pierwszy odprysk po trzech dniach to wielki plus. Co do połysku, to Glam Wear bije Fashion colour na głowę, ale FC daje nam za to drobinki. Pokryty top coatem z Oriflame błyszczy i mieni się naprawdę pięknie. Nie jestem wirtuozem lakierowych pedzelków, ten uważam za standardowy, ale nie zrobiłam nim sobie zacieków, ani smug. Oczywiście, ta pierwsza półprzezroczysta warstwa była pełna smug, ale druga całkowicie zakryła efekt.

Nie miałam tez żadnych problemów ze zmyciem lakieru z paznokci. Nie kładłam pod lakier żadnej bazy, nie odbarwił mi płytki paznokcia.

W sklepie internetowym Bell lakiery z tej serii kosztują 6,05 zł, ale pamiętajcie, by w tym sklepie zaplanować sobie większe zakupy. O ile nic się nie zmieniło, koszty wysyłki wynoszą w nim około 20zł. Lakierów Bell należy też szukać w niesieciowych drogeriach, a jak macie więcej szczęścia, także w Naturach.

Na zakończenie, bliższe spotkanie (choć nieco rozmyte) z moim paluchem. Równie dobrze mógłby być w tym ujęciu placem od nóg;-)

Photobucket





środa, 20 lipca 2011

Komu ESSENCE, komu?

Photobucket

Kochani, wystawiłam właśnie na Allegro zestaw kosmetyków używanych w niewielkim stopniu. Nie wiem dlaczego, ale aktualnie nie wyświetlają mi się tam zdjęcia, więc zamieszczam je tutaj. Mam nadzieję, że kosmetyki komuś posłużą.

Photobucket

Photobucket


Photobucket

Link do aukcji

Ewentualne pytania możecie także zadawać w komentarzach

sobota, 16 lipca 2011

Nowości w wirtualnych drogeriach - lipiec 2011


Co jakiś czas, chciałabym Wam pokazywać, co nowego możemy kupić w wirtualnych drogeriach. Póki co ograniczam się do czterech znanych mi i prowadzonych na wysokim poziomie sklepów. Zaczęłam od internetowego sklepu Vipery, na którego półki trafiły ostatnie nowości marki - Salamandry w letnich kolorach(11,99 zł), szybkoschnące lakiery FOCUS ON w piętnastu ujmujących odcieniach, top coaty, utwardzacz lakieru (po 10,49 zł) i pomadki ochronne(6,49 zł). Dobra jakość polskich marek idzie w parze z ich kiepską stacjonarną dostępnością, więc warto korzystać. Do sklepu

Photobucket

Do Paatala zawitała w końcu słynna baza pod cienie z ARTDECO (5ml w cenie 22zł). Za niecałe 10zł możemy kupić złoty pękacz z W7 Dla fanek maseł do ciała są tropikalne smarowidła z Hawaiian Tropic za 19,90 zł.

Photobucket

Z Alledrogerii Waszej uwadze polecam korektory z ELFa za 19,90 zł oraz bronzery i róże z W7 (15zł każdy) w opakowaniach kojarzących się z kosmetykami Befefitu (w przeciwieństwie do cen, nie wiem, jak z jakością;-))

Photobucket

Na koniec Inermis, w którym możecie kupić wszystkie cienie z najnowszej kolekcji Virtuala Klejnoty Kaszmiru (6,60 - 8,30zł) - tu albo tu (korci mnie przynajmniej kilka zestawów, jednak środków na koncie brak). Dla mnie nowością jest też to (może refleks już nie ten), że w tym samym sklepie można kupić kosmetyki Flos-Leku