
Jaka tępa jest baza pod cienie do powiek z Virtuala, każda z Was wie. Jednak, ponieważ jednocześnie ta sama baza to same wspaniałości, a większość cieni trzyma niczym SuperGlue, męczymy się wygrzebując ją z pudełeczka i próbując równo rozsmarować na powiece. Niedawno, zupełnym przypadkiem, odkryłam, co zrobić,
by rozmarowywało się lepiej (dobre hasło reklamowe;-)). Rozwiązanie mojego problemu okazało się banalnie proste. Dzielę się nim z Wami, choć pewnie większość stuknie się w głowę i rzuci w stronę monitora zdanie "
Ameryki nie odkryłaś..." Może jednak komuś się ta informacja przyda. Otóż, zaczęło mi się o wiele lepiej pracować z bazą z Virtuala, odkąd... zaczęłam
smarować powieki kremem pod oczy. Najzwyklejszym - jak widzicie na załączonym obrazku. O samym kremie więcej napiszę za jakiś czas, choć już dziś pietruszkowy krem pod oczy z Ziaji serdecznie Wam polecam. Przed wykonaniem makijażu nakładam odrobinkę kremu pod oczy i na powieki i kilkanaście minut czekam. Dopiero potem rozmarowuję bazę, która równomiernie rozkłada mi się na powiece, zakrywa więcej żyłek i innych przebarwień, a przede wszystkim nie tworzą się z niej takie zbite grudki, jak było wcześniej.
Jeśli nie próbowałyście tego sposobu, polecam. Jeśli próbowałyście i baza nadal jest oporna, trzeba szukać dalej...

