środa, 27 lipca 2011

BASIC Travel Color - Matt Top Coat

Przyzwyczaiłam się już do myśli, że w moim mieście nie ma szans na limitowanki z Basica. W ogóle powinnam się cieszyć, że nie tak dawno na nowo otworzyli Schleckera... Tym większe było moje zaskoczenie, gdy wczoraj po wejściu do sklepu, moim oczom ukazał się stand z limitką (w szafie Basic) To nic, osobno stała też ta druga limitka - z brokatowymi lakierami, sztucznymi rzęsami, błyszczykami i tuszami do rzęs. Ponieważ stuknęła mi niedawno trzydziestka, a co za tym idzie brokat już nie za bardzo mnie kręci, podotykałam sobie kolekcji podróżniczej - "Travel color" - paskowy puder chyba brązujący, trzy kolory lakierów do paznokci (róż, morska zieleń i... sraczka) i jakieś pierdółki. No i najważniejsze - matujący lakier do paznokci, czyli mój nabytek, o którym chciałam Wam troszkę napisać. Nie miałam dotąd takiego cuda i uznałam, że za 5,99 zł (za 9ml mlecznej zawiesiny) warto poddać się eksperymentom. Troszkę trwało, zanim wydobyłam go z plastikowego standu, skubany nie chciał się wyrwać, ale ostatecznie wylądował w koszyku.

Photobucket

Po przyjściu do domu, od razu musiałam go wypróbować nie zważając na fakt, że na paznokciach miałam dwie warstwy lakieru Bell Glam Wear plus kryształowy Top coat z Oriflame. Mówiąc krótko, lakier działa. Ma pędzelek, którym maluje mi się idealnie - nie za szeroki, nie za wąski. Jestem zaskoczona, jak szybko lakier wysechł - kiedy skończyłam malować paznokcie jednej ręki, delikatnie dotknęłam pierwszego pomalowanego paznokcia, który był całkowicie suchy, a cały potrójny blask diabli wzięli... Został całkowicie zmatowiony. Tradycyjnie, jak to u mnie, zdjęciom daleko do ideału, ale można zauważyć efekt, jaki powstał na paznokciu. Mogłam oczywiście dla porównania sfotografować dłoń przed pomalowaniem, ale pomyślałam o tym, jak już było po wszystkim. Maybe next time...

Photobucket

Nie wiem, jaki wpływ ma na to fakt, że matującym Top coatem pokryłam nabłyszczający Top coat (do takich czynów naprawdę potrzeba fantazji;-)), ale jak się paznokciem pokręci, widać gdzieniegdzie cienkie, błyszczące smużki. Ja wychodzę z założenia, że moje paznokcie nie idą na wystawę, ani do portfolio manikiurzystki, więc jeśli jakieś niedociągnięcie nie jest widoczne na pierwszy i drugi rzut oka, nie przeszkadza mi. Póki co, jestem zachwycona także trwałością lakieru - pomalowałam nim paznokcie wczoraj, same paznokcie jeszcze dzień wcześniej, a na chwilę obecną nie ma żadnego odprysku. Szczerze polecam tym z Was, które lubią czasem taki efekt matu na paznokciach - sama zastanawiam się jeszcze nad zielonym lakierem z tej limitki, bo różowy bardzo przypomina mi w butelce lakier z Bell Glam Wear, który mam na tych zdjęciach (nr:409)

Photobucket

Tak, wiem, niektóre skórki mam w potwornym stanie...

Photobucket

Mat z fleszem

PS: Z limitkami Basic jest jeszcze gorzej niż z Essence, bo tam istnieje przynajmniej coś na kształt iluzji zapowiedzi, choć i tak póki limitka nie pojawi się w sklepie, niczego nie można być pewnym. Jeśli chodzi o Basic, trudno o jakiekolwiek informacje w internecie, trzeba nawiedzać regularnie Schleckera. Ale jak udowadnia mi mój ostatni zakup, warto.

2 komentarze:

  1. A ja byłam dzisiaj i u mnie nie nie było tej limitki! A zawsze są :( Stała jeszcze ta brokatowa, która nie cieszy się zbytnim powodzeniem. Choć rzęsy bardzo mi się podobają ;)
    Fajny ten top.

    OdpowiedzUsuń
  2. Polecam :) też kupiłam :P

    OdpowiedzUsuń