środa, 6 lipca 2011

Metaliczna mięta przełamana czekoladą

Jak już informowałam Was na początku, przynajmniej na razie nie znajdziecie na tym blogu makijaży wykonanych przeze mnie, ale będą filmy dziewczyn, które zainspirowały mnie tak, jak KatOsu. Gdyby nie ona i film instruktażowy, który umieściła na You Tube, w życiu nie kupiłabym sobie cienia w odcieniu zieleni (Cień Kobo, odcień 213). Tym bardziej, że gdy w Naturze przejechałam palcem po testerze, wydał mi się strasznie szorstki i tępy (charakterystyka najgorszego faceta;-)), a w dodatku na opuszku pojawiło się niewiele cienia. Jednak kiedy w domu nałożyłam bazę, a potem palcem trochę cienia, efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Ten miętowy, metaliczny odcień sprawdzi się nie tylko w makijażu autorstwa KatOsu. Będzie świetny do wszelkich akcentów na powiece (w słońcu da niesamowity efekt). Sama spróbuję go połączyć z fioletem, różem, może delikatną brzoskwinią (osobno, nie wszystko na raz). Będzie też idealny do zrobienia kreski, na górnej, czy to na dolnej powiece. Już zaczynam się poważnie zastanawiać nad zakupem innych odcieni tego metalicznego cuda (wkład kosztuje 13zł) - nr 201, 203.



Makijaż, który zaproponowała KatOsu, wypróbowałam. Może nie idealnie przeniosłam na swoją twarz, bo ani nie mam wszystkich kosmetyków, ani umiejętności, ale generalnie połączenie metalicznej zieleni z matowym brązem jest genialne i polecam Wam poeksperymentować na sobie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz